Renowacja butów jeździeckich
Konie to jedna z moich niespełnionych do końca pasji. Te niesamowicie empatyczne zwierzęta, zawsze pociągały mnie swoją dostojnością, gracją i przy okazji, ogromną siłą.
Uwielbiam patrzeć, jak mój zachwyt podziela mój 4 letni syn, który cały tydzień wyczekuje, kiedy tylko znowu nadejdzie sobota i będzie mógł dosiąść swojego ukochanego kucyka o imieniu Mini. Jak za każdą pasją, tak i za tą, idą niemałe nakłady finansowe. Osprzęt jeździecki tani nie jest. O tym z wyższej półki, nawet nie wspominam.
Tybinki, przystuły, puśliska, wodze, nachrapnik… te wszystkie magicznie brzmiące nazwy części osprzętu jeździeckiego, przy bardziej i mniej intensywnym użytkowaniu ulegają naturalnemu zużyciu. Oczywiście, przy doborze odpowiednich środków do pielęgnacji, posłużą nam znacznie dłużej. To samo dotyczy się również butów jeździeckich.
Dobre buty, wykonane są z wysokiej jakości skóry naturalnej. Najlepszą skórą cholewkową na buty jeździeckie jest, tak zwany, box calf, jednak cena takiego obuwia, nierzadko, może się okazać zaporową. Spowodowane to jest niską podażą tego rodzaju skóry, jak i samymi kosztami jej uzyskania. Nadmienię, że jej produkcji podjęły się najbardziej topowe garbarnie na świecie, np. francuska Annonay czy niemiecki koncern Weinheimer Leder, który produkcję tej skóry zleca…. Polakom 🙂
Do mnie, na warsztat trafiły buty wykonane ze skóry cielęcej, garbowania chromowego, przebarwionej na wskroś. Skąd to wiem? Garbowanie chromowe można rozpoznać bardzo często po tym, że patrząc na przekrój poprzeczny skóry, w środku widać, w zależności, ciemnoszarą, szarą, albo siną, linię. Jest to coś zupełnie naturalnego dla tego rodzaju garbowania. Czasami, jednak nawet to jest niezauważalne. To, że jest przefarbowana na wskroś, znaczy, że pigment został „przepuszczony” przez całą „grubość” skóry.
Środek butów wyłożony jest juchtem świńskim.
Buty były w stanie typowym jak na intensywne użytkowanie.
Przetarcia, odbarwienia, zadrapania. Największą bolączką była, jednak dziura na wysokości łydki, która spowodowana była ewidentnym wytarciem w tym miejscu.
Na sam początek zafundowałem butom solidną kąpiel, używając do tego mydła do skór.
Buty najlepiej wymyć samą pianą na gąbce (jej miękką częścią,) a następnie spłukać letnią wodą, oczywiście nie pod kranem!
Teraz nadszedł czas pobawić się w chirurga. Debridement… tak w języku medycznym nazywamy procedurę oczyszczania rany.
Najpierw poobcinałem postrzępione brzegi dziury, starając się nie naruszyć skóry wewnętrznej.
Następnie wyczyściłem dokładnie środek dziury z pozostałości po kleju, używając do tego papieru ściernego. Jednocześnie zmatowiłem papierem, zewnętrzne brzegi dziury, co pozwoli, na lepszą przyczepność klejenia. Po tym zabiegu opaliłem miejsce operacji palnikiem gazowym.
Z kawałka papieru starałem się wyciąć element jak najbardziej odpowiadający obszarowi uszkodzenia. To posłuży znowu do wycięcia odpowiedniego kawałka skóry, którym zostanie wypełniony ubytek.
Teraz przygotowuję docelową łatkę która zakryje uszkodzenie.
Naklejam i zszywam.
Po tym zabiegu możemy zająć się kompleksową renowacją koloru butów.
W tym celu musimy skompletować poniższy zestaw, tak… Raciborskie Twierdzowe jest jego nieodłącznym elementem. Nie próbujcie tego robić bez tego składnika, mówię Wam, nie wyjdzie 😉
Do najbardziej powycieranych obszarów zastosowałem Renovator, na całą resztę położyłem Juvacuir.
Kiedy już minął odpowiedni czas schnięcia, przepolerowałem wszystko i położyłem Cremem Surfine. Znowu polerka i wykończenie wszystkiego pastą Saphir na bazie terpentyny i wosku carnauba.
Jak Wam się podoba efekt?
Tekst napisany przy współpracy z multirenowacja.pl